27 listopada 2021 /FP | Family News Service
Kardynał Wyszyński wielokrotnie powtarzał, że istnienie Kościoła katolickiego w Polsce powojennej jest cudem i realizacją proroczej wizji umierającego kardynała Augusta Hlonda o rychłym zwycięstwie Maryi. Namacalnym zaś znakiem Jej zwycięstwa był – zdaniem prymasa Wyszyńskiego – wybór kardynała Wojtyły na papieża i jego pielgrzymka do Ojczyzny, wyzwalająca w polskim narodzie pogłębione uczucia religijne i niepodległościowe. Ksiądz Prymas od samego początku brał udział w tych przygotowaniach, podnosząc później też zasługi komunistów, chociażby w budowie wielkiego ołtarza na Placu Zwycięstwa.
Doczesne życie prymasa Wyszyńskiego potwierdza, iż był on „narzędziem” Maryi w spełnianiu cudu, o którym mówił umierający kardynał Hlond. Przez trzydzieści trzy lata swojej posługi prymasowskiej realizował zobowiązania dane Matce Najświętszej: uczył wiernych żarliwej wiary i bronił praw Kościoła do swobodnego głoszenia Słowa Bożego. Swoim osobistym, niepodważalnym i nigdy niekwestionowanym autorytetem moralnym uśmierzał konflikty społeczne, bronił praw ludzi ze świata pracy do budowania niezależnych struktur związkowych oraz praw chłopów do posiadania własnych organizacji związkowych.
Kardynał Wyszyński reprezentował polski Kościół w rozmowach z rządem. Po podpisaniu „Porozumienia”, zaaprobował również podpisanie tzw. Małego Porozumienia, wynikiem którego były regularne posiedzenia Komisji Wspólnej Episkopatu i Rządu. Zawsze miał na uwadze podstawowe i niezbywalne prawa człowieka.
Był mężem stanu – Bożym politykiem – jak siebie niejednokrotnie nazywał. W sposób rozważny i zdecydowany kierował Kościołem w Polsce. Miarą niepodważalnej jego wielkości i autorytetu było zaufanie, jakim cieszył się w polskim społeczeństwie, z którego wyrósł i wśród którego głosił Słowo Boże. Był dla Polaków przywódcą moralnym i orędownikiem sprawiedliwości społecznej.
Największym pragnieniem kardynała było uzyskanie przez Kościół w Polsce osobowości prawnej i utworzenie w Warszawie Nuncjatury Apostolskiej I klasy. Oba pragnienia zostały zrealizowane dopiero po jego śmierci.
Family News Service / Marian Piotr Romaniuk