26 listopada 2021 /FP | Family News Service
Pod koniec obrad soborowych w 1965 roku w specjalnych listach prymas Wyszyński zaprosił biskupów całego świata na uroczystości milenijne, ofiarowując im kopie Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Jednym z 54 listów było historyczne orędzie do biskupów niemieckich, wyszydzane przez w okresie milenijnym przez polskich komunistów, które jak wykazał bieg historii miało fundamentalne znaczenie w procesie pojednania polsko-niemieckiego.
Pierwotny tekst tego przesłania przygotowany przez arcybiskupa Bolesława Kominka, przeszedł przez kilka opracowań redakcyjnych, w których brali udział zwłaszcza kardynał Karol Wojtyła, ówczesny metropolita krakowski i kardynał Wyszyński. Modyfikacje tekstu i jego ostateczna wersja ze względu na możliwość przedostania się wzmianek do polskich korespondentów prasy komunistycznej, były przygotowywane w wielkiej tajemnicy. Pod koniec soboru wyłożono w Instytucie Polskim tekst do przeczytania i wnoszenia ewentualnych poprawek wyłącznie biskupom w dwóch ośrodkach: Instytucie Polskim, gdzie mieszkał Ksiądz Prymas wraz z ordynariuszami i w Kolegium Polskim, gdzie na czas soboru zamieszkiwali pozostali biskupi.
List polskich biskupów do biskupów niemieckich został niezwykle negatywnie przyjęty przez polski rząd. Atakowano nie tylko wyrwane z kontekstu słowa: „przebaczamy, ale i prosimy o przebaczenie”, ale także i inne części listu. Dalekowzroczność i samo przesłanie dokumentu zrozumiano dopiero wiele lat później. Nie było wówczas mowy o jakimkolwiek przebaczeniu rozumianym w znaczeniu chrześcijańskim. Natomiast wszystkie wypowiedzi komunistów nacechowane były nienawiścią i chęcią odwetu wobec nie tylko rewizjonistów zachodnioniemieckich, jak nazywano ówczesnych mieszkańców Republiki Federalnej Niemiec, ale i wobec samego prymasa, który dzielnie odpierał wszystkie ataki.
Słowa o przebaczeniu i prośbie o przebaczenie w interpretacji komunistów zaskoczyły opinię publiczną, w większości niedoinformowaną o oryginalnej, niesfałszowanej treści listu. Partia, dzięki szeroko rozbudowanemu aparatowi propagandy przedstawiała społeczeństwu tylko treści sobie wygodne. Przeciętny obywatel, nie znając autentycznej, autoryzowanej przez Kościół treści dokumentu nie rozumiał znaczenia wypowiadanych przez Episkopat słów i w głębi duszy miał wątpliwości, dlaczego biskupi tak postąpili… To wszystko prymas brał pod uwagę.
Odważna inicjatywa polskich biskupów i odpowiedź Episkopatu Niemiec były początkiem pojednania obu narodów. Wówczas żaden decydent nie był w stanie nawet pomyśleć o jakimkolwiek geście oficjalnego pojednania między tymi państwami. Żaden z komunistów nie miał w sobie tyle wyczucia politycznego, żeby wykonać pierwszy krok ku pojednaniu. Zrobili to polscy biskupi ponad głowami komunistycznych partii obu państw. Był to gest o doniosłym znaczeniu moralnym. Uświadomili obu narodom o wspólnych korzeniach, o tym, że pojęcie uniwersalizmu to nie tylko formuła, ale i treść. To sądząc po ludzku było trudno zrozumiałe.
Niekwestionowany trzydzieści lat później sukces, jaki wówczas – pod koniec prac Soboru Watykańskiego II – odnieśli polscy biskupi na forum międzynarodowym, w kraju był właściwie niezauważony, by nie powiedzieć pomniejszony, ośmieszony czy wręcz wyszydzany. Dla ojców soborowych prymas Wyszyński był uosobieniem Kościoła za „żelazną kurtyną”. Biskupi z całego świata podkreślali znaczny wkład polskich hierarchów przy opracowywaniu dokumentów soborowych, cenili sobie ich znaczący głos w dyskusjach nad projektami dokumentów. Podkreślali również otrzymany tuż przed zakończeniem soboru list zapraszający na milenijne uroczystości do Polski. Szczególnie cenny dokument zapraszający również na milenijne uroczystości do Polski otrzymali biskupi niemieccy. W Polsce przyjęty pod obiegową nazwą orędzia, w Niemczech stał się pierwszym filarem porozumienia między oboma narodami i episkopatami.
I rzeczywiście, w 30. rocznicę jego wydania, aspekty pojednania i zbliżenia między narodami oraz kościołem niemieckim i polskim bardzo mocno podkreślała strona niemiecka. Niemniej w Polsce w latach 1965-1966 ówcześni przywódcy partyjno-rządowi uznali tekst dokumentu za wysoce naganny i nawet po dwudziestu latach od zakończenia wojny niemożliwy do przyjęcia. Niewątpliwie źle odczytany już w pierwszym okresie po opublikowaniu jego oryginalnej wersji od samego początku wywołał wiele niepotrzebnych emocji i już w pierwszych miesiącach roku milenijnego stał się powodem wielu ataków Gomułki na Episkopat, szczególnie na Księdza Prymasa.
W „Orędziu biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim”, bo tak brzmi pełna nazwa listu, polscy biskupi zaproponowali niemieckim biskupom wybaczenie i pojednanie, podjęcie dialogu i lepsze wzajemne poznanie. W dokumencie szczegółowo omówiono historię polsko-niemieckiego sąsiedztwa od czasów Mieszka I, opisano pozytywne i negatywne oddziaływanie kulturowe, wyliczono krzywdy doznane przez Polaków, szczególnie podczas drugiej wojny światowej. Wspomniano także – o czym mówienie w PRL było niedopuszczalne – o Niemcach wysiedlonych z Ziem Zachodnich, które zwycięskie mocarstwa przyznały Polsce.
Jednak najważniejszy fragment dokumentu dotyczył granicy na Odrze i Nysie, która – pisali biskupi – jest dla Niemców „gorzkim owocem” wojny, podobnie jak jest nim „cierpienie milionów uchodźców i przesiedleńców niemieckich”. Dla Polski – podkreślali biskupi – granica ta jest „sprawą egzystencji”. Na koniec wzywali, aby pomimo wzajemnych relacji obciążonych „niemal beznadziejnie” przeszłością, spróbować zapomnieć krzywdy. „Żadnej polemiki, żadnej dalszej zimnej wojny, ale początek dialogu”. List kończył się słowami: „W tym najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu, wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie [słowa te w publicystyce i propagandzie brzmiały: «przebaczamy i prosimy o przebaczenie»]. A jeśli Wy, niemieccy biskupi i Ojcowie Soboru, po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millenium w sposób jak najbardziej chrześcijański”.
Ksiądz Prymas nie miał żadnych złudzeń, co do właściwych intencji przywódcy partii i państwa. Dlatego też już od pierwszych wystąpień Władysława Gomułki krytykujących orędzie, wyjaśniał wiernym prawdziwe podłoże i przyczyny wystosowania milenijnego pojednawczego listu do episkopatu niemieckiego.
Family News Service / Marian Piotr Romaniuk