27 listopada 2021 /FP | Family News Service
Podczas strajków w sierpniu 1980 roku obejmujących niemal całą Polskę, prymas zaangażował swój autorytet moralny w utrzymanie pokoju społecznego. Znał świetnie problemy robotników. Rozumiał ich słuszne żądania. Sam z powodzeniem prowadził mediacje z ramienia robotników w 1933 roku we Włocławku.
Przybywającym zaś w 1980 roku do domu arcybiskupiego w Warszawie stoczniowcom służył wsparciem, radą i doświadczeniem, prosił ich o rozwagę w podejmowaniu decyzji, które mogłyby wpłynąć niekorzystnie na bieg wydarzeń. Strajkującym służył swoimi konsultantami i doradcami, a w decydujących chwilach opowiadał się za uznaniem prawa każdego człowieka do zrzeszania się w wolnych związkach zawodowych. Poparł również dążenia rolników do organizowania osobnych i niezależnych od władz związków zawodowych. Prymasowi leżała szczególnie na sercu sprawa rozwiązania kwestii agrarnej, o którą zabiegał przez całe swoje długie posługiwanie.
Niepodważalnym i nigdy niekwestionowanym autorytetem moralnym łagodził ostre konflikty społeczne, które wybuchły podczas strajków w 1956, 1968, 1970 i 1971 roku. Podczas ostatniego strajku w sierpniu 1980 roku, poprzez osobisty kontakt z przywódcą strajkujących robotników, bronił praw świata pracy do budowania niezależnych struktur związkowych mając na uwadze podstawowe i niezbywalne prawa człowieka do wolności osobistej, sprawiedliwości, swobody wypowiadania się i zrzeszania. Poprzez ustanowionego przez siebie pełnomocnika w osobie doktora Romana Kukołowicza służył osobom strajkującym swoją radą i doświadczeniem. Kiedy jednak wyraźnie wskazał przez niego, że „polskie sprawy powinniśmy rozwiązywać polskimi rękoma” nikt ze strajkujących wówczas w Stoczni Gdańskiej nie rozumiał, albo też nie chciał rozumieć, wagi słów Prymasa Polski. Niezałatwiona wówczas wspomniana sprawa znalazła swoje poważne reperkusje w latach późniejszych.
Family News Service / Marian Piotr Romaniuk