24 listopada 2021 /FP | Family News Service
W dniu 29 listopada 1952 roku L’Osservatore Romano podało wiadomość, że Ojciec Święty Pius XII 12 stycznia 1953 roku wyniesie do godności kardynalskiej 24 dostojników Kościoła powszechnego. Obok Monsigniore Giuseppe Roncalli’ego, przyszłego świętego papieża Jana XXIII, jako osiemnaste wymieniono nazwisko arcybiskupa gnieźnieńsko-warszawskiego. Jeszcze tego samego dnia informację przekazały wszystkie rozgłośnie radiowe na Zachodzie. Ksiądz Prymas o tym fakcie został powiadomiony 8 grudnia, w dniu Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, podczas pasterskiej wizytacji w Szczecinie.
Kilka dni później dzielił się radością z wiernymi całej Polski, w wydanej z tej okazji odezwie: Jestem przekonany, że godność kardynalską otrzymałem przede wszystkim dlatego, że Stolica Apostolska chciała dać wyraz swej miłości i uznania dla Polski katolickiej, której syna okrywa purpurą na równi z synami innych narodów.
Naturalnie powstała kwestia uzyskania paszportu. Ksiądz Prymas zwrócił się do władz o ten dokument tożsamości. Niestety, pod koniec grudnia 1952 roku odmówiono wydania paszportu. Pełen żalu i rozterki w dniu 9 stycznia 1953 roku wysłał do Ojca Świętego telegram z zawiadomieniem o niemożności przybycia do Rzymu.
Trzy dni później w bazylice watykańskiej Ojciec Święty Pius XII podczas uroczystego konsystorza w wygłoszonym przemówieniu podkreślił dotkliwy brak Prymasa Polski: Przed kilku dniami Czcigodny Nasz Brat, Arcybiskup Gniezna i Warszawy powiadomił nas krótką depeszą, że nie może przybyć do tego ukochanego miasta, chociaż tego gorąco pragnął. Powody nieprzybycia jego dotąd nie są nam znane, pomimo to jest rzeczą całkowicie pewną i pragniemy, by wszyscy o tym wiedzieli, że gdy zdecydowaliśmy się podnieść arcybiskupa Wyszyńskiego do godności kardynalskiej, uczyniliśmy to nie dlatego, by dać pełnię uznania Arcybiskupowi tak bardzo zasłużonemu dla Kościoła, ale również dlatego, by dać tak wysokie uznanie i świadectwo naszej gorącej i zawsze żywej ojcowskiej miłości dla najszlachetniejszego narodu polskiego, który na kartach historii chrześcijaństwa wypisał nawet w trudnych i burzliwych czasach rozdziały jaśniejącej chwały („L’Osservatore Romano” z 13 I 1953).
W związku z wyniesieniem do godności kardynalskiej, władze komunistyczne w Polsce rozpoczęły kampanię prasową przeciw Księdzu Prymasowi. Aż do 1956 roku na łamach prasy komunistycznej starano się go ośmieszać, a nawet wmawiać polskiemu społeczeństwu, że jest on uwikłany w rzekome powiązania z wyimaginowanymi ośrodkami agentury obcego wywiadu, umiejscowionego w Stolicy Apostolskiej. Posunięto się nawet do zarzutu zdrady własnego narodu i państwa.
Podczas gdy Pius XII 12 I 1953 roku kreował nowych kardynałów, Prymas Polski w nowo odbudowanym gmachu domu arcybiskupim w Warszawie przy ul. Miodowej odbierał hołd duchowieństwa obu archidiecezji. Dwa dni później w trakcie kolejnej rozmowy z członkiem Biura Politycznego, Franciszkiem Mazurem, raz jeszcze wyjaśnił swój stosunek do zaistniałej sytuacji. Oświadczył wówczas, że nawet za cenę męczeństwa i utraty życia będzie bronił Kościoła i świętej wiary.
Kolejnym ciosem dla Kościoła i jawnym już naruszeniem „Porozumienia” był dekret z 9 lutego 1953 roku o obsadzaniu stanowisk kościelnych. Odpowiedzią Episkopatu na ów dokument był historyczny memoriał z 8 maja, określany przez potomnych jakże trafną nazwą Non possumus (Nie pozwalamy). W końcowym fragmencie dokumentu biskupi jednoznacznie stwierdzili, iż w obliczu tak wielkiej ilości krzywd, jakie doznał Kościół „już dalej nie można iść w ustępstwach”. Protest między innymi dotyczył usuwania religii ze szkół i usuwania Boga z serc młodzieży, wywierania politycznych presji na kapłanach, likwidacji prasy i wydawnictw katolickich, ingerencji państwa i partii w sprawy wewnętrzne Kościoła katolickiego (dokument w tej sprawie znany pod nazwą Non possumus opublikowano między innymi w książkach: Prymas Tysiąclecia, Paryż 1982, s. 74-94; M. Romaniuk, Życie, twórczość i posługa Prymasa Tysiąclecia, t. 1, Warszawa 1994, s. 608-621).
Memoriał ze względów cenzuralnych nie został wówczas opublikowany. Władze komunistyczne nie zdecydowały się ani na publikację tekstu we fragmentach, ani na jego komentarze. Można przypuszczać, że nad treścią dokumentu pochylano się wielokrotnie, by znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia czy ataku na Kościół. Jednak nic nie znaleziono. Myli się jednak ten, kto sądziłby, że protest Episkopatu pozostanie on bez echa. Władzom bezpieczeństwa posłużył jako swoisty „dowód rzeczowy”, godzący personalnie w osobę kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Family News Service / Marian Piotr Romaniuk