8 grudnia 2021 /R | Family News Service
Na temat ciąży powstało wiele publikacji naukowych i poradników lifestylowych. Można się z nich dowiedzieć niemalże wszystkiego na temat prawidłowego przebiegu ciąży, rozwoju dziecka i samego porodu. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad samym określeniem „ciąża”? Dlaczego mówimy ciąża, a nie na przykład stan błogosławiony?
Poruszane zagadnienie nie jest niczym nowym ani odkrywczym, ponieważ nasze babcie i prababcie o kobiecie oczekującej dziecka mówiły, że jest przy nadziei albo w stanie błogosławionym. W 1991 roku w czasie sesji polskich lekarzy i prawników stawających w obronie dziecka poczętego, dr hab. Kinga Wiśniewska-Roszkowska w swoim referacie poruszyła także kwestię nazewnictwa ciąży:
„Określenia takie jak: ciąża, brzemienność, kobieta brzemienna, ciężarna, sugerują jakiś ciężar, brzemię, coś przykrego, uciążliwego, jakby jakąś chorobę. (…) Niegdyś nazywano ciążę również «stanem błogosławionym». Miało to jednak wydźwięk religijny, wiązało się z Pismem św. w którym potomstwo uważane było za błogosławieństwo. Dziś takie określenie zupełnie wyszło z użycia, a słowo «ciąża» sugeruje jakiś nieprzyjemny, uciążliwy stan kobiety, który trzeba przetrzymać, jeśli się chce mieć dziecko, lub który można przerwać, usunąć, jeśli się dziecka mieć nie chce”.
Oczywiście każda kobieta ma własną historię ciąży i indywidualne doświadczenia z nią związane – jedne piękniejsze, drugie trudniejsze – i nie sposób omówić każdego przypadku z osobna. Chodzi o sam fakt związany z czasem oczekiwania na pojawienie się nowego członka w rodzinie. Dlaczego jednak ciąża miałaby być stanem błogosławionym? Odpowiedzi poszukajmy we wspomnianym wcześniej Piśmie Świętym, w którym czytamy, że święta Elżbieta skierowała do Maryi słowa: „błogosławiony jest owoc Twojego łona” (Łk 1, 42). Z kolei we fragmencie odnoszącym się do dzieła stworzenia człowieka Bóg udzielił pierwszym ludziom swojego błogosławieństwa, aby byli płodni i rozmnażali się (zob. Rdz 1, 28).
A jak funkcjonuje błogosławieństwo we współczesnym świecie? Spotykamy je często w naszym życiu, jednakże spowszedniało nam na tyle mocno, że umyka naszej uwadze. Weźmy na warsztat na przykład narzeczonych przygotowujących się do zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego. Na nową drogę życia błogosławią im rodzice, chrzestni, dziadkowie oraz najbliżsi. Swojego błogosławieństwa udziela im również sam Bóg poprzez posługę kapłana w czasie liturgii sakramentu małżeństwa, kiedy wypowiada słowa modlitwy:
„Prosimy Cię, Boże, ześlij swoje błogosławieństwo na tych nowożeńców (…). Błogosław swojej służebnicy N., aby pełniąc zadania małżonki i matki, czystą miłością ożywiała swój dom, a zawsze życzliwa i dobra, była jego ozdobą. Błogosław też swemu słudze N., niechaj dobrze wypełnia obowiązki wiernego męża i troskliwego ojca”.
Błogosławieństwo towarzyszy człowiekowi w najważniejszych chwilach życiowych, dlatego jego używanie jest w pełni zasadne także w odniesieniu do ciąży. Wszyscy jednak przyzwyczailiśmy się do ciążowego nazewnictwa i trudno będzie je zmienić, nie mniej jednak warto podjąć refleksję nad tym tematem. Być może ucieszy kogoś bycie w stanie błogosławionym. Być może taka wiadomość wniesie w czyjeś życie nową nadzieję. Może te słowa staną się pokrzepieniem dla kogoś, komu ten stan rzeczywiście ciąży. Warto, aby wszystkie kobiety przy nadziei miały zawsze w pamięci słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane w czasie jednej z pielgrzymek do Polski:
„Niech matki w stanie błogosławionym powiedzą kiedyś swoim dzieciom, że papież pozostawił im pozdrowienie i błogosławieństwo, zanim jeszcze się narodziły” (Warszawa, 9 czerwca 1991 r.).
Na koniec warto zapoznać się też z poruszającymi słowami beatyfikowanego w tym roku kardynała Stefana Wyszyńskiego, który w pełni wyjaśnił głębię pojęcia stanu błogosławionego:
„Najważniejszym posłannictwem i zadaniem rodziców jest przekazywanie życia. Stąd płynie szczytne, doniosłe znaczenie i ojca i matki w rodzinie. Zwłaszcza przyszła matka, oczekująca, jest ubogacona przez Stwórcę, gdyż przez działanie Boga, który stwarza duszę w momencie poczęcia nowego życia, nosi w sobie dwie nieśmiertelne dusze: swoją własną i poczętego w niej dziecięcia. Stąd wysoka godność matki. Dawniej nasi rodzice mówili o «stanie błogosławionym». Oznaczał on czas, w którym kobieta nosi w sobie dwie dusze: własną i swojego kształtującego się w niej dziecka. I to jest tytuł do chwały i troski, jaką należy otoczyć matkę oczekującą przyjścia na świat dziecięcia” (Mieścisko, 19 sierpnia 1975 r.).
Family News Service