28 grudnia 2021 /R | Family News Service
Mama trzech synów, a do tego posłanka, która zajmowała jedne z najważniejszych stanowisk w świecie polityki: wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rozwoju, a także ministra przedsiębiorczości i technologii – Jadwiga Emilewicz w rozmowie z Magdaleną Szefernaker, opowiada o tym, jak łączy politykę z rodziną. Przeczytaj fragment książki „Mama na obcasach. Rozmowy z kobietami o łączeniu kariery zawodowej z macierzyństwem”.
Magdalena Szefernaker: Na Twojej stronie internetowej można przeczytać taką informację: „Zaangażowanie publiczne to jedno. Moją przygodą i wielką namiętnością jest rodzina. Razem z mężem Marcinem wychowujemy trzech fantastycznych synów. Iwo, Ignacy i Benek przypominają o tym, co najważniejsze”.
Jadwiga Emilewicz: To prawda tutaj nic się nie zmieniło. Strona powstała dawna temu, kiedy zaczynałam swoją aktywność polityczną i kiedy kandydowałam do Sejmiku Województwa Małopolskiego. Wówczas sama napisałam krótki opis na swój temat. Mimo, że czasy się zmieniają i od tamtego momentu przeszłam już różne koleje polityczne, to akurat to zdanie pozostaje nadal aktualne.
Skąd w ogóle pomysł na to, by zostać politykiem? Czy nie było innych, być może trochę mniej absorbujących zadań, którymi mogłabyś się zajmować?
Wejście do polityki to długa droga, związana również z tym, co miało wpływ na ukształtowanie mnie i mojej osobowości. Myślę tu oczywiście o domu rodzinnym i bardzo aktywnych społecznie rodzicach, jak również o harcerstwie. Służba publiczna była dla mnie zatem czymś naturalnym. Bez wątpienia duży wpływ miał na mnie również Klub Jagielloński, konserwatywne stowarzyszenie, założone na początku lat 90-tych w Krakowie, przy Uniwersytecie Jagiellońskim. Wykładowcy i starsi koledzy, którzy nas tam prowadzili, starali się nadać właściwe znaczenie słowu polityka – najwyższego wymiaru służby publicznej, ale i jedynego, w którym realnie można dokonywać zmian ważnych dla całej wspólnoty politycznej. Dlatego też pewne w tak naturalny sposób się w niej znalazłam.
Polityka to praca 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Jaką cenę płacisz Ty, jaką cenę płacą Twoje dzieci i Twoja rodzina, mając mamę polityka?
To jest bardzo wysoka cena. Kiedy czasami czytam o próbie łączenia tych dwóch ról w sposób bezbolesny – domowej i zawodowej, to jakakolwiek by to nie była praca, choć ta polityczna może jest o tyle szczególna, bo nie zna limitów czasowych – to doskonale wiem, że jest to po prostu bardzo trudne wyzwanie. Jeśli ktoś nam opowiada, że to jest „bułka z masłem”, kwestia dobrego zarządzania – to znaczy, że albo tego nie rozumie, albo oszukuje. Dla mnie jest to ogromne wyzwanie, a ceny nie potrafię dziś oszacować. Gdy byłam jeszcze wiceministrem i dzieliliśmy życie między Kraków i Warszawę – to mój najmłodszy, wówczas trzyletni syn, widział mnie tylko przez trzy dni w tygodniu. Nie byłam świadkiem jego codziennych trosk i radości. To jest właśnie cena, którą bardzo trudno się płaci.
Nie masz już czasem po ludzku tego dość? Nie chciałabyś po prostu rzucić tego wszystkiego i powiedzieć: wystarczy, teraz zajmuję się rodziną i dziećmi?
To jest dylemat, który notorycznie się pojawia. Z jednej strony dzieci są tylko raz w szóstej, czwartej czy drugiej klasie i ja już nie będę mogła wrócić z nimi do tej szóstej, czwartej i drugiej klasy, kiedy będę mieć więcej czasu. Z drugiej strony jako polityk, który został wybrany w wyborach powszechnych, wiem, że polityka to służba, dlatego jest we mnie duże poczucie odpowiedzialności, ponieważ zapracowałam na głosy wyborców i w konsekwencji zdobyłam ich zaufanie. Wiem też, ile pracy włożyłam w swoją działalność dla poznańskiej społeczności, ile odbyłam spotkań, rozmów z mieszkańcami, dlatego uważam, że gdybym podjęła decyzję o odejściu, to byłby to duży zawód i duże rozczarowanie dla wielu, którzy mi zaufali.
Gdybyś miała powiedzieć jedną rzecz, która jest dla Ciebie najtrudniejsza w pogodzeniu macierzyństwa z polityką?
Kiedy myślę o tym, że są właśnie kolejne urodziny dziecka, na które nie mogę przyjechać, albo których nie mogę zorganizować i życzenia składam po dziewiątej wieczorem. Również wtedy, gdy dzwoni do mnie syn po prostu porozmawiać, a ja muszę skracać rozmowę, ponieważ trwa takie czy inne spotkanie, to są to najtrudniejsze momenty, które każą się zastanowić, czy to był na pewno dobry wybór. Zatem dystans, brak czasu, brak wspólnego przeżywania z dziećmi ich problemów i radości, to są najboleśniejsze sprawy, z jakimi przychodzi mi się mierzyć. Czas w tych kwestiach jest okrutny. Nie da się go „przeżyć jeszcze raz”.
Zajmowanie się polityką wymaga ogromnego zaangażowania, również czasowego i w zasadzie jest bardzo trudne do pogodzenia z wychowywaniem dzieci, zwłaszcza dla kobiety, która jednocześnie jest też mamą. Jaka jest Twoja recepta, aby połączyć te dwa obszary życia?
Nie zrobiłabym tego wszystkiego, co robię, gdyby nie zgoda i wspólna decyzja z moim mężem. Dla nas to było jasne, że wraz z przejściem z polityki lokalnej do ogólnopolskiej moja obecność w domu będzie znacznie ograniczona. Zatem to była decyzja podejmowana wspólnie ze świadomością jej konsekwencji. Dzięki temu, że mąż jest w stanie podzielić swój czas pomiędzy pracę zawodową a opiekę nad dziećmi, jesteśmy w stanie w miarę dobrze funkcjonować bez wyrzutów i rozczarowań. Drugą najważniejszą sprawą ułatwiającą przekraczanie limitów czasowych rodziców jest to, że staramy się wychowywać dzieci do dużej samodzielności. My staramy się przekonać naszych chłopaków, że branie odpowiedzialność za siebie jest olbrzymią wartością. No i wreszcie nie mam wątpliwości, że grunt to rodzina. Wiem, że rodzina jest paliwem wszystkich moich aktywności, także tych politycznych. Rodzina jest też najlepszym recenzentem tego, co robimy. Pozwala mi mieć „kontakt z bazą”, przypominać sobie, dlaczego i dla kogo pracuję. Rodzina to jednocześnie surowy i wymagający recenzent.
Cały wywiad Magdaleny Szefernaker z Jadwigą Emilewicz do przeczytania w książce „Mama na obcasach. Rozmowy z kobietami o łączeniu kariery zawodowej z macierzyństwem”. Autorka rozmawia też m.in. z Małgorzatą Ostrowską-Królikowską, Małgorzatą Kożuchowską czy Dorotą Gawryluk. Książka do nabycia na http://www.MamaNaObcasach.pl