15 grudnia 2021 /R | Family News Service
Czas dzieciństwa to najbardziej beztroski okres w życiu człowieka. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę czasy współczesne, z całym jego bogactwem i dostępnością do wszelkiego rodzaju usług oraz nowinek technologicznych. Były to jednak czasy – i to wcale nie takie odległe – kiedy można było się bawić bez nowoczesnych zabawek i gadżetów, grać z przyjaciółmi w piłkę na żywo, a nie online, a do jazdy rowerem wcale niepotrzebne były kaski i ochraniacze.
Niekończącą się opowieścią dla wielu osób są historie z czasów dzieciństwa. W tym czasie kształtuje się ludzka osobowość, ujawniają pierwsze talenty, a także często wynikające z pomysłowości kłopoty. Dzięki byciu siostrą czy bratem zostaliśmy sprawdzeni w różnych okolicznościach i mogliśmy zahartować ducha w czasie sprzeczek i bronienia słabszych. Czy jest jakaś jedna recepta na to, aby mieć szczęśliwe dzieciństwo? Warto choćby na chwilę powrócić do czasów swojego dzieciństwa i zachwycić się nad tym jak wiele radości potrafią dać człowiekowi małe rzeczy i obecność siostry albo brata. Między innymi na ten temat mówią Pani Monika i Pani Katarzyna:
– „Mam dwóch braci – o dwa lata starszego Dominika i o sześć lat młodszego Franciszka.
Na samą myśl o nich w mojej głowie pojawia się mnóstwo wspomnień z dzieciństwa. Właśnie wtedy spędzaliśmy ze sobą najwięcej czasu. Pamiętam, że często – szczególnie w wakacje – zostawaliśmy sami w domu. Kiedy rodzice byli w pracy, ja i Dominik sami musieliśmy sobie zorganizować wolny czas, zrobić jedzenie, posprzątać, a ponadto zaopiekować się młodszym braciszkiem. Różne wyzwania, jakie się przed nami pojawiały, z pewnością nas jednoczyły, uczyły zaradności i pomysłowości. Nigdy nie narzekaliśmy na nudę i dosłownie wszędzie było nas pełno. Obecnie każdy z nas jest już dorosły i ma swoje własne życie. Dzisiaj dużo bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, zdaję sobie sprawę z tego, jak ważni są dla mnie moi bracia. Chociaż widujemy się rzadziej niż kiedyś to mamy ze sobą dobre relacje. Cieszę się z tego, że mamy wspólne zainteresowania i czasem udaje się nam gdzieś razem wyjechać” – opowiada o swoim dzieciństwie Pani Monika.
– „Kiedy ktoś znajomy w szkole pytał mnie o to ile mam rodzeństwa, wtedy zawsze potrzebowałam chwili do namysłu. W tym czasie wymieniałam kolejno wszystkie imiona braci i sióstr licząc przy tym na palcach. – Sześcioro! – odpowiadałam zadowolona z siebie, że udało mi się policzyć. Może się to wydawać niedorzeczne, ale rzeczywiście tak było. Kiedy chodziłam do szkoły podstawowej wszystkich nas było pięcioro. Później, w gimnazjum – sześcioro, a już w liceum – siedmioro. Można się pogubić, prawda? Oczywiście, że można. Jako dzieci robiliśmy różne zwykłe i szalone rzeczy. Potrafiliśmy się zgodnie bawić i w ułamku sekundy wszcząć awanturę o drobiazgi. Zbieraliśmy puszki na złom i graliśmy w ping-ponga na starych drewnianych drzwiach. Nigdy nie brakowało nam graczy do planszówek ani nóg do trzymania gumy do skakania. Wspólne zabawy były zawsze najlepsze!” – wspomina wychowująca się w rodzinie wielodzietnej Pani Katarzyna.
A jakie Ty masz wspomnienia ze swojego dzieciństwa?
Family News Service