17 grudnia 2021 /R | Family News Service
Pewnie już dawno zadbaliśmy, aby w naszym domu rodzinnym wisiał obraz Chrystusa Miłosiernego. Bardzo dobrze. Jest jednak obraz od tego ważniejszy! Bóg nas stworzył, abyśmy byli obrazem podobnym do Niego. Czy twój mąż/ żona może w tobie – w twoich słowach, gestach, sposobie zachowania – odnaleźć obraz Miłosiernego Boga? Czy może mieć nadzieję, że dozna od ciebie miłosierdzia? Czy – w tym, co od ciebie zależy – jest sens spoglądać na ciebie z nadzieją podobną do tej, z jaką ty spoglądasz na Obraz Miłosiernego Chrystusa? Jeżeli nie, to trzeba sobie przypomnieć różnicę między nabożnym i pobożnym. Nabożny praktykuje nabożeństwa, a pobożny żyje po Bożemu.
Gdy myślisz o swoich grzechach, często błagasz Boga: ,,Zmiłuj się nade mną, w łaskawości swojej, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego! Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną” (Ps 51,3-5). Błagasz i liczysz, że cię wysłucha. A co czynisz, gdy twój mąż/ żona błaga ciebie? Czy potrafisz wysłuchać niemej modlitwy współmałżonka, który błaga o miłosierdzie jak o ostatnią deskę ratunku, wiedząc, że inaczej nie da rady się pozbierać?
Jezus opowiada o niemiłosiernym dłużniku, któremu Pan darował olbrzymią sumę, a on wysławiał doznane miłosierdzie, ale nie potrafił darować kilku groszy swojemu dłużnikowi. Wyobraź sobie, że twój mąż, twoja żona klęczy przed tobą i błaga cię: ,,Miej litość nade mną”. Bardzo często jest to jedyny sposób, aby rozpocząć nowe, prawdziwe życie w małżeństwie. Trzeba uchwycić się miłosierdzia jak ostatniej deski ratunku.
Święty Jan Paweł II w swojej encyklice Dives in misericordia zwraca uwagę na trzy cechy charakterystyczne dla miłości miłosiernej. Pierwsza to bezwzględna wierność zawartemu przymierzu: mimo że nie zasługujemy, mimo że Go lekceważymy i odrzucamy, mimo że nie wchodzimy z Nim w dialog, mimo że trudno nas zrozumieć, Bóg nigdy nie daje się ściągnąć w błoto naszej, światowej logiki, lecz kocha nas bezwarunkowo. Następną cechą jest jej podobieństwo do miłości matczynej: ciągle rodzi na nowo, czeka, obmywa, leczy, karmi nie tylko ciało, ale i duszę. Nie godzi się, by wygasły uczucia. Stara się ratować od konsekwencji wszystkich niedojrzałych pomysłów.
Trzecią cechą miłości miłosiernej jest natomiast to, że nie kopie leżącego, nie pastwi się nad pokonanym. Ileż to razy w naszych małżeństwach współmałżonek tak uwikła się w grzech, w nałogi, w głupotę, uwierzy modnym trendom, że pozostaje tylko litość. Tylko wzruszenie, że to, co się kiedyś kochało, tak bardzo się zniszczyło. Złość czy zemsta nie mają sensu – pokażą jedynie jak my jesteśmy mali.
Mężowie i żony! Bądźcie miłosierni dla siebie nawzajem. Bądźcie dla siebie w każdej chwili żywym obrazem Chrystusa Miłosiernego. Licząc na miłosierdzie, sami żyjmy jego logiką.
O. prof. Kazimierz Lubowicki OMI / Family News Service