17 grudnia 2021 /R | Family News Service
Miłość to też upodobanie w danej osobie zrodzone ze spotkania i spotykania jej na wszystkich płaszczyznach ludzkiej egzystencji. „Prócz piękna zewnętrznego – czytamy – trzeba umieć odkrywać również piękno wewnętrzne człowieka i w nim sobie także podobać, a może nawet w nim umieć upodobać sobie przede wszystkim. Upodobanie, na którym miłość pomiędzy kobietą a mężczyzną się opiera, nie może rodzić się tylko z widzialnego i zmysłowego piękna, ale powinno uwzględniać całkowicie i dogłębnie piękno osoby” (K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Lublin 2001, s. 49)
Następną w porządku logicznym – choć niekoniecznie w porządku chronologicznym – cechą miłości jest „pragnienie osoby”, które jest czymś innym niż pożądanie. Owszem, pożądanie utrzymuje się jakby w cieniu tego pragnienia, jednak miłujący nie chce pozwolić, aby samo pożądanie górowało nad innymi odczuciami i przeżyciami rozwijającymi się w tej relacji.
Kolejna cecha to życzliwość. „Nie wystarczy tylko pragnąć osoby jako dobra dla siebie. Trzeba ponadto – i przede wszystkim – pragnąć jej dobra” (tamże s. 51). Życzliwość musi być jednak wzajemna. Owszem, miłość nieodwzajemniona może się nieraz utrzymać nawet bardzo długo, ale dzieje się to mocą wewnętrznego uporu i jest szkodliwe dla przyszłości, gdyż „raczej zniekształca miłość i odbiera jej właściwy charakter. Miłość nieodwzajemniona skazana jest naprzód na wegetację, a później na stopniowe konanie. Nieraz konając, nawet sprawia, że wraz z nią obumiera również sama zdolność miłowania” (tamże s. 79).
Wzajemność to dużo więcej niż to, że jedno robi „coś” dobrego „dla” drugiego. Chodzi o to, aby jedno drugiemu wychodziło nieustannie naprzeciw w ten sposób, że ich drogi będą się spotykały. Nie wystarczy robić – choćby często – cokolwiek dobrego. Trzeba czynić to, czego druga strona potrzebuje i na co czeka. „Aby zaistniało «my», nie wystarczy sama tylko miłość obustronna, bo są w niej mimo wszystko jeszcze dwa «ja», chociaż w pełni już gotowe i zdolne do tego, aby stać się jednym «my». O zaistnieniu tego «my» w miłości decyduje właśnie wzajemność. Wzajemność ujawnia, że miłość dojrzała, że stała się czymś «pomiędzy» osobami, że utworzyła jakąś wspólnotę, a w tym realizuje się jej pełna natura. Wzajemność do niej właśnie należy” (tamże s. 53).
We wzajemności znaczenie ma czystość intencji. Nie służy bowiem rozwojowi dojrzałej miłości taka wzajemność, której rzeczywistym celem jest uwodzenie. Chodzi o wzajemność pełną obustronnego zaufania. „Jeżeli tym, co wnoszą obie osoby w miłość wzajemną, jest tylko lub przede wszystkim pożądanie, nastawione na to, aby użyć, aby szukać przyjemności, to i sama wzajemność nie posiada tych cech, o których w tej chwili mowa. Wystarczy, aby jedna z osób wniosła nastawienie utylitarne, a już problem «miłości wzajemnej» rodzi wiele podejrzeń i zazdrości” (tamże s. 80).
O prawdzie i głębi wzajemności świadczy jednak nie tylko intencja, ale też treść wzajemnego bycia dla siebie. „Sama przyjemność i rozkosz zmysłowa nie jest dobrem zespalającym i jednoczącym ludzi na dłuższą metę” (tamże s. 54).
O. prof. Kazimierz Lubowicki OMI / Family News Service