Fundacja ŻYCIU TAK – Od dzieci niepełnosprawnych można się wiele nauczyć

Od dzieci niepełnosprawnych można się wiele nauczyć

10 grudnia 2021 /R | Family News Service

„Losy świata rozstrzygają się pod dachem rodzinnego domu” – napisał kiedyś błogosławiony kardynał Stefan Wyszyński. I trzeba przyznać, że jest w tym dużo racji. W czasach kiedy zmagamy się z wartościowaniem ludzkiego życia na to, które ma prawo przyjść na świat, a które nie, zapomina się o tym, że troska o nie stanowi istotę naszego człowieczeństwa.

grupa kobiet z dziećmi

Zdjęcia: Archiwum Marii Noculak

 

Do naszych uszu docierają czasem historie o osobach niepełnosprawnych. Bywa, że niekiedy spotykamy ich na ulicy. Nie mamy jednak zbyt dużego doświadczenia w kontaktach z ludźmi niepełnosprawnymi. Nasze relacje z nimi kończą się najczęściej na wymianie spojrzeń. Chęć bycia akceptowanym i kochanym to potrzeba każdego człowieka, bez względu na to w jakim znajduje się położeniu. Osoby niepełnosprawne różnią się od ludzi sprawnych tylko tym, że w większym stopniu potrzebują akceptacji i miłości. Najpiękniejsze w nich jest to, że okazaną im dobroć odwzajemniają ze wzmożoną siłą.
W Kirgistanie – kraju o wysokim wskaźniku rodzin wielodzietnych, dużym wyzwaniem jest ubóstwo i właśnie opieka na osobami niepełnosprawnymi. Okazuje się jednak, że od dzieci niepełnosprawnych można się wiele nauczyć, a o pomocy rodzinom w Kirgistanie opowiada Maria Noculak, która w tym roku była wolontariuszką w prowadzonym przez ojców jezuitów ośrodku rehabilitacyjno-wypoczynkowym dla dzieci.

Co należało do Twoich obowiązków podczas wolontariatu w Kirgistanie?

Wolontariat polegał głównie na animacji zajęć dla dzieci. Rano Błażej lub ja prowadziliśmy gimnastykę. W ciągu dnia pomagaliśmy w przygotowywaniu posiłków, czuwaliśmy nad pracami porządkowymi dzieci, które miały swoje zadania do wykonania w ośrodku, graliśmy z dziećmi w gry (piłka nożna, badminton, siatkówka itp.). Nasz harmonogram dnia zależał od planu osób prowadzących poszczególne grupy. Wieczorami prowadziliśmy zajęcia plastyczne, taneczne lub integracyjne. Bardzo miłe to było, gdy wszystkie dzieci z ośrodka, bez względu na pochodzenie, czy sprawność fizyczną, łączyły się we wspólnej zabawie. Pamiętam pewną sytuację, gdy włączyłam piosenkę „Gangnam Style”. Jeden chłopiec z porażeniem mózgowym znał układ taneczny lepiej ode mnie i sam poprowadził cały taniec. Wszyscy byli pod wrażeniem tego, tak dobrze tańczy. Szczególnie jego mama była z niego bardzo dumna. Na koniec każdego dnia, gdy dzieci szły już spać spotykaliśmy się w kaplicy na adoracji Najświętszego Sakramentu, żeby podziękować za miniony dzień i powierzyć naszych podopiecznych Bożej opiece.

Możesz nam opowiedzieć jak wygląda sytuacja kirgiskich rodzin, z którymi miałaś styczność?

Osobiście poznałam tylko jedną pełną rodzinę, byli nimi gospodarze miejsca – Olga i Rusłan wraz z córeczkami Adeliną i Karinką, którzy część czasu spędzali w ośrodku, a część w swoim domu. O rodzinach dzieci, które przyjeżdżały do ośrodka opowiadali nam ojcowie jezuici oraz brat, który był opiekunem naszego wolontariatu. Z założenia ośrodek powstał z myślą o dzieciach z biednych rodzin, sierotach i inwalidach, więc większość historii rodzinnych dzieci, które poznaliśmy była raczej przykra. Dzieci albo przeżyły rozstanie rodziców, albo były przez nich porzucone, albo też pochodziły z rodzin alkoholowych. Niektórymi dziećmi zajmowały się babcie. Dotyczyło to przeważnie dzieci, które urodziły się z niepełnosprawnością, ale nie tylko. W czasie turnusu dla młodzieży licealnej rozmawiałam z jedną muzułmańską dziewczyną, która opowiadała o tym, że jej tata wyjechał do Rosji i tam ma już inną żonę, jej siostra mieszka z mamą, a ona sama mieszka z babcią. Raz zaproponowała mi wspólny spacer, podczas którego rozmawiałyśmy o jej rodzinie oraz o wierze. Co ciekawe, kiedy mówiła o rodzinie to smutniała, a kiedy zaczynałyśmy rozmawiać o Bogu, na jej twarzy pojawiała się radość i zaciekawienie. To było dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie.

Mówi się, że Kirgistan jest bogaty z dwóch powodów – czystości wody, która spływa z topniejących lodowców i ilości dzieci. Rodziny kirgiskie są raczej wielodzietne, a za ich wychowanie w dużej mierze odpowiedzialne są matki. Nie wszystkich stać na szkołę, a nawet jeśli stać, to poziom nauczania w szkołach zazwyczaj nie jest zbyt wysoki. Dla kobiet, które na co dzień zajmują się domem, gromadką dzieci i mają pod opieką dziecko niepełnosprawne, przyjazd do ośrodka jest chwilą wytchnienia od codzienności. Opieka zdrowotna w Kirgistanie również nie jest zbyt dobrze rozwinięta, a przy tym dość droga, co przedkłada się na trudności w terapii dzieci z niepełnosprawnościami. W ośrodku dla dzieci odbywają się rehabilitacje, które są dla nich ogromnym wsparciem. Sądzę, że działalność ojców jezuitów w Kirgistanie, których jest tam zaledwie kilkoro, jest z jednej strony kroplą w morzu potrzeb, a z drugiej ogromną pomocą dla tamtejszej społeczności. Dzięki wsparciu różnych wspólnot i organizacji charytatywnych oraz obecności wolontariuszy, dzieci z biednych rodzin nie ponoszą kosztów za pobyt w ośrodku.

Family News Service

Logo akcji Po Pierwsze Rodzina

Po Pierwsze Rodzina

 

Kontakt

Fundacja ŻYCIU TAK
im. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny

ul. Karmelicka 14
35-317 Rzeszów
[email protected]
KRS: 0000780649 / NIP: 8133810452 / REGON: 383065758